Janusz Korwin – Mikke spotkanie w Krakowie “Demokracja w dobie kryzysu”
Kraków, 10 marca 2010
Ostatnia prosta
Od 40 czy 50 lat żyję nadzieją na upadek socjalizmu i ten znakomity ustrój wchodzi na ostatnią prostą. Otóż wystarczy poczytać ostatnie doniesienia odnośnie tego co się dzieje z funduszami emerytalnymi w Polsce czy również w całej Europie, poza Wielką Brytanią. Z ostatnich doniesień do funduszu emerytalnego trzeba będzie dopłacać rocznie 70 miliardów, czyli pół budżetu i im dalej to będzie jeszcze gorzej, bo dlaczego miałoby być lepiej?
Co to oznacza?
To oznacza całkowitą zmianę, drastyczną – konieczność dodrukowania pieniędzy ponieważ nie wiadomo jak te pieniądze zdobyć. Oczywiście rząd wyprzedaje teraz co może, ale to na długo nie wystarczy. Dług Stanów Zjednoczonych już się nie mieści w obecnych ramach i trzeba było jedno zero dodać na liczniku długu Stanów Zjednoczonych i w tej chwili dług Stanów Zjednoczonych wynosi tyle ile PKB roczne całego świata. Więc jest to niezły dług państwowy. Krótko mówiąc w najbliższym czasie, nie wiem czy za miesiąc, za rok czy za lat 5 rządy po prostu przestaną płacić. Być może Grecja jest już taką pierwszą jaskółką, która to zrobi w najbliższym czasie. W każdym razie banki już odmawiają kupowania obligacji rządu greckiego. Co będzie dalej trudno powiedzieć. Ale to są już zwiastuny, pierwsze podmuch wielkiej burzy, która zmiecie ten ustrój.
Zacznijmy od Karola Marksa
Zacznijmy od Karola Marksa, który słusznie powiedział w swoim czasie, że na to żeby zbudować socjalizm wystarczy zbudować demokrację, a już głupia większość sobie ten ustrój zafunduje. Socjalizm bowiem ma dla idiotów wiele wspaniałych haseł, które mówią, że wszystko będzie dobrze. Właściwie doszedłem do wniosku, że ludzie w demokracji, w Polsce również, głosują na ludzi, którzy obiecują, że będzie wszystko dobrze. Oni głosując na tych ludzi spełniają swój obowiązek obywatelski, a jak ci ludzie tego nie zrobią to w następnych wyborach zagłosują na ludzi, którzy obiecają to samo i tak dalej leci.
Nadchodzi katastrofa
Otóż to oczywiście się musi skończyć katastrofą prędzej czy później. To, że się nie skończyło znacznie wcześniej to wynika stąd, dzięki nauce, technice mamy ogromne środki, ogromne nadwyżki, których nie da się tak łatwo zmarnować. To są naprawdę gigantyczne pieniądze. Dość powiedzieć, że straty jakie Polska ponosi na tym, że mamy etaty, krótko mówiąc pieniądze idą przez budżet, to wystarczyłoby żeby Polaka dwa razy wysłać na Marsa i z powrotem. Takie to są pieniądze rocznie, które są marnowane. Gigantyczne pieniądze. Nie zdajemy sobie sprawy ile się marnuje dziś. Zresztą widzimy co się dzieje.